Pińczów jest niewielkim miastem powiatowym na południu województwa świętokrzyskiego. Leży nad brzegiem Nidy płynącej pośród rozległych łąk do Wisły, a mijającej po drodze sławną Wiślicę i królewski Nowy Korczyn. Historia dała miastu barwną przeszłość, którą poświadczają liczne i wartościowe zabytki architektury, wśród nich zespoły klasztorne paulinów i reformatów, renesansowa kaplica św. Anny, drukarnia ariańska, pałac margrabiów Wielopolskich oraz niezwykle cenna synagoga.
Fot. Widok na Pińczów, Sławek Rakowski
Szczodra dla miasta okazała się też przyroda, sytuując je na skłonie niewielkich wzgórz, zbiegających do zielonej doliny rzeki. Z wielu miejsc roztaczają się rozległe panoramy, ukazujące przestrzeń wypełnioną w całości Nadnidziańskim Parkiem Krajobrazowym. Chronią one bogaty świat rzadkich roślin i zwierząt, miłków wiosennych, groszków pannońskich, wisienek stepowych, cykad, ważek, kulonów i czarnych bocianów.
Fot. Nida, Sławek Rakowski
Nie mniej interesujące są najbliższe okolice miasta. W pobliskim Michałowie mieści się znana w świecie stadnina koni arabskich, w Młodzawach Małych stoi na wzgórzu monumentalny barokowy kościół z kryptami margrabiów Myszkowskich i Wielopolskich, nieopodal cieszy oczy Ogród na Rozstajach, w pałacu chroberskim oglądać można zabytki celtyckie, wykopane na Ponidziu przez archeologów warszawskich, w Stradowie zdumiewa ogromne grodzisko, może nawet najstarsze w Polsce...
Fot. Stadnina koni w Michałowie, Archiwum ROTWŚ
Wszędzie w dolinie Nidy jest pięknie. Zachwycał się niegdyś jej urodą Adolf Dygasiński (zob. s xx), pisarz tutaj urodzony w XIX w.: „Pięknym jest kraj cały, który przepasała wstęgą swoją Nida, rwąca się do Wisły jak córka w objęcia matki... Nigdzie tak pięknie nie śpiewają słowiki ani skowronki, nigdzie bzy nie mają woni tak miłej, nigdzie róża rankiem nie przyozdabia świata cudowniej”. Słowa te pozostają –mimo upływu wieku – aktualne do dzisiaj.
Fot. Kajaki na Nidzie, Krzysztosz Pęczalski
Przez miejscowość przebiega Świętokrzyski Szlak Literacki
Muzeum Regionalne, ekspozycja biograficzna A. Dygasińskiego – jednym z obowiązków wynikających ze statutu tego muzeum jest gromadzenie, opracowywanie i eksponowanie pamiątek dotyczących osoby i działalności wielkiego pisarza, jak również upowszechnianie wiedzy o jego życiu i dorobku literackim. Toteż już w 1974 r. muzeum zakupiło 59 tego rodzaju obiektów, wśród których znalazły się fotografie z różnych okresów życia Dygasińskiego, wystawiona dla niego delegacja „Kuriera Codziennego” do Brazylii, rękopisy nowel i powieści, listy i pocztówki, spisy książek z prywatnej biblioteki, fotokopie wydawanych przezeń czasopism. W późniejszym czasie zakupiono też rzemienne troki podróżne ze srebrną plakietką i wygrawerowanym nazwiskiem pisarza. Muzeum nabywa stale pierwodruki i kolejne edycje jego dzieł, jak również egzemplarze druków z krakowskiej oficyny wydawniczej Dygasińskiego. Większość eksponatów pokazana jest w Sali biograficznej, uzupełnionej fotografiami pejzaży Gór Świętokrzyskich i Ponidzia oraz XIX-wieczną kapliczką drewnianą z okolic Pińczowa. W drugiej Sali urządzony jest salonik mieszczański z epoki, na który składają się: szafy, fotel, krzesło, stolik i biblioteczka. Wreszcie w sali trzeciej znajduje się izba oficjalisty dworskiego (był takim Jan, ojciec Dygasińskiego, pisarz prowentowy) z szafą wypełnioną chustami, dwie sukmany, czapka chłopska (magiera), prosty stół dębowy, kołowrotek, a nawet gniazdo dla gęsi. W 160. rocznicę narodzin pisarza muzeum współorganizowało sesję popularnonaukową (14 IV 1999 r.), której materiały zamieszczono w wydawnictwie Adolf Dygasiński człowiek z Ponidzia.
Fot. Wystawa w Muzeum Regionalnym w Pińczowie, Archiwum ROTWŚ
Dom zwany Akademią, dawny budynek szkolny – stoi na rogu rynku (pl. Wolności 25), w sąsiedztwie kościoła św. Jana. Potrzebom oświaty Akademia służyła przez długi czas (1701–1865), potem instytucja przeniosła się do pałacu margrabiów Wielopolskich. W XVIII stuleciu w tym budynku mieściła się kolonia akademicka, szkoła średnia pod opieką naukową Uniwersytetu Krakowskiego. Ukończył ją wtedy młodziutki Hugo Kołłątaj, o czym przypomina tablica pamiątkowa w fasadzie kamienicy. W okresie Królestwa Kongresowego 1815– 31 szkoła rozkwitła dzięki staraniom Jana Olrycha Szanieckiego, stając się Szkołą Wojewódzką. Pobierali w niej nauki m.in. Melchior Buliński, (później ksiądz, autor monografii Sandomierza), Kajetan Wincenty Kielisiński (ceniony później rysownik i sztycharz), a także Wincenty Żeromski, ojciec Stefana. Nieco wcześniej uczył się tutaj Kajetan Żeromski, który w 1812 r. poszedł z Napoleonem na Moskwę, a po latach uwieczniony został w Popiołach, jako Rafał Olbromski. Stara Akademia przekształcana w ciągu wieków, zniszczona tuż po ostatniej wojnie, z zachowanym jedynie oryginalnym parterem i głębokimi piwnicami, bez wątpienia oglądała w swych murach młodzieńczego Adolfa. Pomimo braku (niedostępności) dokumentów, świadczy o tym tradycja rodzinna Dygasińskich, a także świetna znajomość miasta i okolicy prezentowana przez pisarza. W Pińczowie raczej na pewno chodził do klasy IV, pomiędzy wrześniem 1854 r. a czerwcem 1858 r.
Fontanna w parku na placu Wolności – fontanna stoi na rynku od końca XVI w., gdy ufundował ją margrabia Zygmunt Myszkowski, ówczesny dziedzic, dla wygody mieszkańców miasta (jak głosi łaciński napis na niej wyryty). To małe dzieło sztuki kamieniarskiej znane było Dygasińskiemu z autopsji i prawdopodobnie mu się podobało, bo kilka razy umieścił je w swoich utworach. Na przykład tak zobaczył fontannę literacki Beldonek: „Najbardziej mu się w głowie pomieścić nie mogła cudaczna studnia na środku miasta, co woda z niej sikała wysoko w górę i potem znowu, jak deszcz, leciała ku dołowi”. A jeszcze w innym miejscu znajdujemy taki malowniczy obrazek: „Jakoś po żniwach był jarmark – tłok ludzi, wrzało od gwaru. W rynku około fontanny stały mnogie wozy, konie porozkiełznywane żuły siano rozrzucone po ziemi, a przy wozach chłopi i baby rozmawiali o jarmarku. Ten co przyjechał kupić, wyrzekał na ceny wysokie, a znowu sprzedający utyskiwali, że nie ma kupców na ich towar”. Po wielu stuleciach z fontanny został tylko marmurowy balas, dosyć zresztą zniszczony. Po konserwacji, odmieniony nie do poznania znalazł się w Muzeum Regionalnym, a na jego dawnym miejscu stanęła replika zrekonstruowanego wodotrysku.
Fot. Rynek w Pińczowie, Sławek Rakowski
Kościół OO. Reformatów na Mirowie – Mirów to niegdyś wschodnia dzielnica Pińczowa, a swego czasu także samodzielne miasto, gdzie w XVII w. zakon reformatów założył swój konwent. Dziedzice Myszkowscy wybudowali im kościół oraz wydatnie pomogli w budowie gmachu klasztornego. Stojący tu kościół Nawiedzenia NMP trafił do literatury, najpierw za sprawą Jana Chryzostoma Paska, który modlił się w nim przed cudownym obrazem MB Mirowskiej, a potem odnotował ten fakt w swoich pamiętnikach. Po raz drugi, kiedy Dygasiński umieścił tu część akcji Beldonka, jednej ze swoich najlepszych powieści. Wiejski sierota, Beldonek, wędruje na odpust do Częstochowy, pod opieką Florka, dziada proszalnego. Idą obaj przez zapadłe wioski i miasteczka, stale przeżywając różne przygody. Jeden z noclegów wypadł im w Pińczowie, gdzie Florek miał zaprzyjaźnionego Skubałę, też dziada, stale żebrzącego przy kościele mirowskim. Na drugi dzień była poranna msza, więc dziady siadły w kruchcie, czekając na jałmużnę. Beldonek „(...) takiego ślicznego kościoła nigdy jeszcze nie widział; zajrzy, a tam wszystkie anioły i świątki aż się mienią od jasności; złoto i srebro omal z nich nie kapało, a był ogromny huk tych świętości… W nabożeństwie parada ogromna, nie tak jak na wsi; na organach grało porządnie, to grubo, to cieniuśko i ktoś jeszcze musi śpiewał, wyciągał het przepięknie; co tu gadać – nabożeństwo okrutne, śliczności… Lud tam w mieście bardzo nabożny, co kto zalazł do kościoła, zaraz bęc na ziemię, padał na kolana, składa we dwoje ręce, a żegna się, a w piersi bije, podłogę świętą całuje”.
Fot. Kościół OO. Reformatów na Mirowie, Sławek Rakowski
Kaplica św. Anny – stoi na wzgórzu, któremu dała nazwę. U jej stóp rozłożyło się miasto, a dalej, pośród rozległych łąk płynie Nida, daleki horyzont południowy zamykają ciemne lasy Garbu Wodzisławskiego. Panoramą okolicy z tego miejsca oglądaną zachwycali się niegdyś: pisarka Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, pisarz Melchior Wańkowicz, mecenas Władysław Siła-Nowicki (mieszkał pod tą górą), a Dygasiński utrwalił pejzaż i kaplicę w swoich utworach. W Beldonku jego bohaterowie „idą przez miasto, a chłopak się nadziwić nie może, takie wszystko piękne; patrzy – na górce nad miastem stoi kościółek”. W innym miejscu, będąc na owej górce „u dołu widzieli całe miasto, dalej mosty, ogromne błonia zielone nad Nidą, a na błoniach, jak nabił, bydła, koni, gęsi. Widok daleki – precz ku Zakrzowu, ku Pawłowicom i Skowronnu. Cudnie patrzeć”. W noc świętojańską umarł pod „kapliczką białą” profesor Walner, chory na suchoty nauczyciel łaciny w pińczowskim gimnazjum, szlachetny bohater opowiadania Kult światła. Stało się to w chwili, gdy „chłodna noc zwilżyła murawę, mroki osiadły na górze św. Anny, a na okolicznych wzgórzach płynęło w obłoki z dymem światło sobótki”. Widok ze wzgórza dalej jest piękny – kto choć raz tu był, wraca tam przy każdej sposobności.
/Andrzej Dziubiński/
Fot. Kaplica św. Anny w Pińczowe, Sławek Rakowski
Dom Ariańskie w Pińczowie to parterowy budynek (wzniesiony na sklepionych piwnicach) z elewacją pokrytą dekoracyjną rustyką, czyli ułożonymi na przemian ciosami kwadratowymi i prostokątnymi. Nad łukiem portalu bramy wjezdnej jest sentencja łacińska: BENEDIC DOMINE DOMUM ISTAM ET OMNESHABITANTES IN EA. Okna w obramieniach z gzymsami także posiadają łacińskie dewizy. Przy obszernej sieni przejazdowej znajdują się (w jednym ciągu) dwie prostokątne izby, a za nimi z tyłu trzecia o podobnym kształcie. Najciekawsza z nich to izba narożna (przy sieni) o kolebkowo-krzyżowym sklepieniu i parze okien z wnękami ozdobionymi przyściennymi filarami.
Budynek ten nosi tradycyjną nazwę – „Drukarnia ariańska”. Nigdy jednak funkcji takiej nie pełnił, co potwierdziły już dawno przeprowadzone jego dokładne badania. Inna nazwa, mniej znana, określa go jako „dom wójta” mirowskiego. Przypuszcza się też, że budowla ta była w przeszłości łaźnią.
Fot. Dom Ariański w Pińczowie, Archiwum ROTWŚ
Synagoga w Pińczowie to perła wśród architektury żydowskiej w Polsce. To jeden z najstraszych zachowanych zabytków kultury starozakonnych, który świadczy o bogactwie ich kultury.
Renesansowa synagoga z końca XVI w. na południowym Mirowie zbudowana została z kamienia łamanego na planie prostokąta. Salę modlitw „zamykają” sklepienia kolebkowe z lunetami. Zachował się tutaj manierystyczny Aron ha-kodesz. Nad przedsionkiem, na piętrze znajduje się babiniec. Obszerny przedsionek pełnił funkcję sali modlitewnej dla bractw religijnych, był miejscem w którym obradowała gmina oraz sąd. Na ścianach zachowały się fragmenty hebrajskich sentencji oraz malowideł z motywami roślinnymi a także zwierzęcymi
Fot. Synagoga w Pińczowie, Archiwum ROTWŚ
Doskonałym miejscem do wypoczynku w Pińczowie jest zalew w starym korycie Nidy. Dla wszystkich spragnionych relaksu nad wodą, wytyczono plażę oraz zapewniono profesjonalną obsługę ratowników.
Wyznaczone zostały zróżnicowane strefy kąpieli. Zarówno dla osób, które potrafią pływać – do 2 m głębokości i dla mniej doświadczonych, do 120 cm.
Przy Zalewie znajduje się ośrodek wypoczynkowy "MOSiR" w którym można wynająć pokoje jak również sprzęt pływający (kajaki i rowery wodne), ośrodek dysponuje również m.in. autocampingiem - 20 stanowisk karawaningowych, polem namiotowym - 100 miejsc oraz restauracją "Nad Zalewem".
Fot. Zalew w Pińczowie, Sławek Rakowski