Małoszyce
Co zobaczyć

Małoszyce

Strona głównaCo zobaczyćMałoszyce

Lokalizacja

Powiat:
opatowski
Gmina:
Sadowie
Adres:
Małoszyce
Szerokość geograficzna:
50.8541667
Długość geograficzna:
21.4508333
Region turystyczny:
Opatów i okolice
Pokaż na mapie

Dane kontaktowe

Z Małoszycami kojarzyły się pisarzowi również lata I wojny światowej, kiedy podczas wakacji zabawiał się zbieraniem naboi, bagnetów, pasów i ładownic, pozostawionych na polach przez wojska wielokrotnie przesuwającego się frontu. Tu także spędził jesień roku 1920: „Ten kilkumiesięczny pobyt w Małoszycach zapisał się w mej pamięci w sposób szczególnie przykry. Wiecie już jak bardzo zdemoralizował mnie fakt, że nie zgłosiłem się na ochotnika wzorem moich kolegów. Wróciłem do Małoszyc upokorzony, a jednocześnie zbuntowany…” – dodaje we Wspomnieniach polskich.

Małoszyce, dawniej Malocha – wieś w powiecie opatowskim o średniowiecznym rodowodzie, należąca w przeszłości m.in. do Podlodowskich i Chocimowskich. W roku 1633 Zygmunt Brzeziński, mąż Katarzyny z Chocimowskich sprzedał wieś Mikołajowi Cettnerowi, a w roku 1677 Franciszek Kobyłecki odstąpił ją Krzysztofowi Ścibor Marchockiemu z obowiązkiem wypłaty kolegiacie opatowskiej – 2 tys. złotych, kościołom w Grocholicach, Ćmielowie i Siennie odpowiednio: 700 i po 200 złotych oraz 500 złotych ołtarzowi św. Marii Magdaleny w Sandomierzu.
Syn Krzysztofa, Franciszek, wydzierżawił Małoszyce Stefanowi Reklewskiemu. W roku 1776 wieś jest własnością Ignacego Dowbora, a w kolejnych latach dziedziczą ją książęta Sanguszkowie i hrabiowie Małachowscy.
W końcu XIX wieku Małoszycami władał Wincenty Rudomin, od którego majątek zakupił w 1887 r. Jan Gombrowicz, ojciec pisarza.

Miejscowość związana jest z osobą Witolda Gombrowicza
 „W młodości dręczyłem zwierzęta. Przypominam sobie jak w Małoszycach zabawiałem się z chłopakami wiejskimi. Siekliśmy batami żaby..” – wspomina w Dzienniku.Dwór w Małoszycach pisarz uczynił miejscem akcji Ślubu: „Wyłania się pokój: pokój jakby jadalny wiejskiego dworu w Polsce, ale jakby przerobiony na szynk (...). Słowo daję, ten pokój coś mi przypomina... Trochę podobny do pokoju jadalnego w Małoszycach... Podobny i niepodobny... Zegar, Szafa. Tam był mój pokój, jak przyjeżdżałem do was na wakacje”.

Małoszyce sięgają w pisarza jednak znacznie głębiej. Dwór słynął np. z rytuału spożywania posiłków: wyszukany jadłospis, kurtuazja, schlebianie różnorodnym gustom, a nawet dziwactwom gości oraz porządek za stołem, nad czym osobiście czuwała nadwrażliwość matki pisarza. Tu należy upatrywać jednego ze źródeł późniejszych upodobań Witolda do scen kulinarnych, których motywacja i sens wykracza poza biologiczną konieczność spożywania posiłków. Wszystkie sceny kulinarne obwarowane zostały dodatkowymi znaczeniami. Jedzenie wyznacza status człowieka. Mecenas Kraykowski (Tancerz mecenasa Kraykowskiego) podkreśla swoją wysoką pozycję społeczną bywając w restauracji „Polonia”, gdzie spożywa zakąski, kawior, majonez, pulardę, ananas, czarną kawę, pommard, chablis, koniak likiery oraz każdego popołudnia – napoleonkę. Równie imponująco brzmi w ustach małoszyckiej służby jadłospis Jaśnie Państwa. Warto również pamiętać, że należąca do Stowarzyszenia Ziemianek Polskich (Witold podsłuchiwał dyskusje podczas zebrań) pani Gombrowiczowa, udzielała się m.in. układaniem racjonalnych jadłospisów – zupełnie jak tytułowa bohaterka opowiadania Biesiada u hrabiny Kotłubaj. Faktycznie jednak swą władczość i swoje ambicje realizowała przede wszystkim w domu, przede wszystkim na dzieciach.
W wiejskim dworze wujostwa z Ferdydurke jada się natomiast jak w Potoczku – wykwintnie ale bez wystawności: „Szynka w cieście, gruszek z puszki, kompot z groszek, precelki do herbaty, osmażane śliwki, orzechy z konfiturą”. Z drugiej strony menu wyznacza również skalę upadku. W scenie Ślubu Ojciec tłumaczy się Henrykowi: „Wybacz, Henryś, a i ty, Władyś, skromność przyjęcia... Radziemy sobie jak możemy. To zupa z koński kiszki i koci szczyny”. O dawnym dobrobycie można już tylko pomarzyć: „Dawnymi czasy, panie człek do stołu zasiadał. Przy czystym obrusie - i dopieroż Zupę grochowa wcinał, ale to wcinał Jakby we dzwony bił, albo na trąbie grał!”.
Sceny kulinarne pogrywają nutą dekadenckiego żalu za światkiem sandomierskiego ziemiaństwa, który stopniowo odchodzi w niebyt, gdyż kończy się czas „prawdziwych panów” i ich służących. Alkohole w Ślubie bywają nawet synonimem postaw politycznych. Wokół jedzenia kręci się również kategoria „nowoczesności” w Ferdydurke: „(…) gdyż dziewczyna nowoczesna głodna jest wyższej klasy niż dziewczyna nowoczesna syta”. Dlatego Zuta unika zupy, pijąc zimną wodę i zagryzając chlebem, Młodziakowa dla sportu zawzięcie gryzie chudą pieczeń, a Józio prowokuje zachowaniem: „Zacząłem babrać się w kompocie, wrzucałem okruszyny, śmieci, gałki z chleba, bełtałem łyżeczką. Dodając jeszcze trochę soli, pieprzu i dwie wykałaczki”.
Przekora, którą posługuje się pisarz, sięga również innych korzeni małoszyckiego wychowania. Domowe rygory nazwie Witold po latach „upupianiem” i „robieniem gęby”. Na straży dworskich zasad stały ćwiczące dzieci w manierach i językach obcych guwernantki (w domu był rodzaj przymusu czytania) oraz sztuczna w stylu bycia, matka, która była zwolenniczką chłodnego wychowania. Obrazu życia pozornie szczęśliwego, a faktycznie pełnego iluzji, dopełniał dysonans miedzy rodzicami. Górnolotna, egzaltowana matka oraz trzeźwo oceniający sytuację, praktyczny ojciec we wzajemnej antynomii wydają się pozować do portretów postaci z opowiadania Pamiętnik Stefana Czarnieckiego. Matka-Żydówka wnosi do rodziny dziwność, element groteski i przesady, będąc osobą pełną dewocji i egzaltacji. Ojciec – Polak, arystokrata, ale naznaczony grzechami życia pozamałżeńskiego – czuje do żony wstręt i wymyka się z domu na schadzki (powodem, dla którego Antonina Gombrowiczowa nie życzyła sobie być pochowaną obok męża stanowiło jego drugie życie emocjonalne i związki z innymi kobietami). Podobieństw do rodziców należy dopatrywać się również w mecenasie Kraykowskim, który postrzegany jest jako człowiek sukcesu (jak ojciec) oraz hrabiny Kotłubaj, która wzorem matki tkwi w pozorach. „Nerwowa. Egzaltowana. Niekonsekwentna (...). Naiwna (...). Mająca o sobie jak najbardziej mylne wyobrażenie (...), nie umiejąca zobaczyć siebie, taką jaka jest, ona widziała siebie na opak” – napisze po latach o matce Witold Gombrowicz, uważając, że pchnęła go w absurd, który po latach stał się jednym z najważniejszych elementów pisarskiej sztuki, a wciąganie matki w absurdalne dyskusje było jednym z pierwszych artystycznych i dialektycz-nych wtajemniczeń. Głównym celem tej prowokacji było sprowadzenie jej wzlotów na ziemię.
Jest jeszcze jedna fascynacja w życiu pisarza, która mogła zakiełkować w Małoszycach – muzyka. W dworze (także bodzechowskim) znajdował się fortepian, a wysłuchiwanie domowego muzykowania matki należało do obowiązków. Ojciec, który nie miał palca i nie mógł grać na fortepianie, zakupił mechaniczną pianolę. Witold dawał czasem na niej diaboliczne koncerty, manipulując prędkością przesuwu taśmy lub odwracając jej bieg. Co prawda potem zgodnie ze swoją zasadą przekory nie chodził na koncerty z gimnazjalistami, za to namówił ojca, by zakupił mu gramofon i płyty, które obsesyjnie odsłuchiwał. Mógł również bez końca wysłuchiwać muzyki płynącej z radia. Już w Warszawie ze znajomości muzyki uczynił rodzaj etykiety, wygłaszając wykłady i wdając się w dyskusje. Wiele z muzyki przeszło do jego gestykulacji. Gdy w roku 1967 pisarz „zarządzał swoją sławą” była codzienna pora herbatki i muzyki. W pokoju panowała wówczas atmosfera świątyni. Mniej poważnie wyglądały zabawy z chłopskimi dzieciakami, które czasem były zapraszane przez Witolda „na pokoje”.
Jednym z ciekawszych zakątków małoszyckiego dworu był strych, na którym znajdowało się mnóstwo starych kapeluszy, które dzieciarnia przymierzała z upodobaniem strojąc przy tym miny. Nieprzypadkowo dziwaczna postać mężczyzny, który pojawia się w Dzienniku (fragment XIV), by zbudzić narratora, jest w kapeluszu. Dzień, o którym mowa, rozpoczyna się od odsłuchania XIV kwartetu smyczkowego Beethovena.
Po śmierci Jana Onufrego Gombrowicza sprzedażą majątku zajął się Janusz Gombrowicz, dziedzic z Potoczka. Dwór kupili gospodarze z Krzczonowic, którzy go rozebrali i zestawili dzieciom szkołę (budynek spłonął podczas wojny). Ziemię nabyli okoliczni gospodarze, a samo serce – Władysław Popek.

Warto wiedzieć
Gombrowicze w Małoszycach
Małoszyce były drugim majątkiem na terenie Królestwa, który nabyli Gombrowicze. Gdy Onufry Gombrowicz zmarł w roku 1887, syn, który wówczas studiował rolnictwo w Rydze, musiał przerwać naukę i przejąć interesy ojca. Okoliczności zmusiły go do kupienia drugiego, obok jakubowickiego, majątku w Małoszycach. Ich właściciel Wincenty Rudomin był również wygnańcem z Litwy, zaprzyjaźnionym z Onufrym Gombrowiczem, od którego pożyczał pieniądze na zakup Małoszyc. Ponieważ zaangażowany był w różne sprawy, na tyle zaniedbał dwór i majątek, że zostały wystawione na licytację. Przez wzgląd na ojca i za zgodą właściciela Jan Onufry nabył Małoszyce – w sumie 600 morgów bardzo urodzajnej ziemi.
Jan Onufry Gombrowicz, ku zmartwieniu matki, która czyniła różne starania, nie myślał o ustatkowaniu się. Dopiero, gdy za sprawą ks. Władysława Fudalewskiego, opiekuna rodziny, trafił na bal do Bodzechowa, postanowił ożenić się z Antoniną Marceliną Kotkowską. Wstępnie ustalono, że matka pozostanie w Jakubowicach, a młodzi zamieszkają w Małoszycach. Wdowa po Onufrym Gombrowiczu nie doczekała ślubu, ale syn, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami przeniósł się do Małoszyc. Ponieważ stary, niemal zrujnowany dwór nie nadawał się do zamieszkania, ojciec pisarza kupił w sąsiedztwie modrzewiowy dom, który rozebrał i zmodyfikowawszy układ – zestawił odpowiednio dla potrzeb rodziny. Potem (1900) dostawiono część murowaną, prostopadłe ustawioną do drogi, z pokojami dla gości. Małoszycki dwór ogrzewany był przez 18 dużych, kaflowych pieców. Tu przyszedł na świat Marian Witold Gombrowicz, ale zbyt długo nie mieszkał w Małoszycach. Ze względu na konieczność kształcenia dzieci, Gombrowiczowie postanowili przenieść się do Warszawy. Rodzinna miejscowość stała się dla przyszłego pisarza jedynie wakacyjną atrakcją.

Informacje praktyczne
Centrum Informacji Turystycznej w Opatowie
pl. Obrońców Pokoju 34
27-500 Opatów
tel. +48 15 868 13 01
e-mail: informacja@opatow.travel
www.opatow.travel

Informacji udziela również Regionalne Centrum Informacji Turystycznej w Kielcach
ul. Sienkiewicza 29
25-007 Kielce
tel. 41 348 00 60
e-mail: informacja@swietokrzyskie.travel

Znajdź na mapie

Małoszyce

Udostępnij: